Pages in topic: [1 2] > |
post editing po MT Thread poster: Monika Rozwarzewska
|
Witam, Czy ktoś zna sposób na określenie, ile czasu może zająć post editing MT? Zostałam zapytana o taką usługę, podałam stawkę godzinową, biuro nawet się zgodziło, ale poprosiło o podanie, ile czasu może mi to zająć. I tu opadłam. Jakie są Wasze doświadczenia? A może macie inny sposób rozliczania takiej usługi? | | |
Monika Rozwarzewska wrote: Witam, Czy ktoś zna sposób na określenie, ile czasu może zająć post editing MT? Zostałam zapytana o taką usługę, podałam stawkę godzinową, biuro nawet się zgodziło, ale poprosiło o podanie, ile czasu może mi to zająć. I tu opadłam. Jakie są Wasze doświadczenia? A może macie inny sposób rozliczania takiej usługi? To zależy tylko od jakości TM. | | |
Trudno powiedzieć | Apr 3, 2011 |
Nie mam w tym względzie bogatych doświadczeń, ale z rozmów, które prowadziłem na ten temat wynikało, że standardowy PE to kilka sekund na segment, metodą ZATWIERDZAM - NIE ZATWIERDZAM. Później te niezatwierdzone należy rozliczyć jako fuzzy. Obawiam się jednak, że w zapytaniach o PE chodzi raczej o wykonanie obu czynności, a tego nie sposób przewidzieć z góry. | | |
Można i tak, czyli szukanie przygłupa... | Apr 4, 2011 |
Szymon Metkowski wrote: Nie mam w tym względzie bogatych doświadczeń, ale z rozmów, które prowadziłem na ten temat wynikało, że standardowy PE to kilka sekund na segment, metodą ZATWIERDZAM - NIE ZATWIERDZAM. Później te niezatwierdzone należy rozliczyć jako fuzzy. Obawiam się jednak, że w zapytaniach o PE chodzi raczej o wykonanie obu czynności, a tego nie sposób przewidzieć z góry. W zapytaniach, które dotąd dostawałem jakość wyjściowego tekstu była gruntownie podła, a metody tłumaczenia maszynowego prymitywne, tak gdzieś na poziomie translatorów słownikowych sprzed piętnastu lat.*) Tzn. ja uważałem, że nawet 50% stawki nie jest warte, żeby się za to zabrać, a biura oczekiwały jakichś zabójczo niskich stawek i morderczego przerobu. Myślę, że rozbieżność oczekiwań finansowych była tak gdzieś prawie o rząd wielkości. Tzn. istnieją firmy, które o tym chyba nie mają zielonego pojęcia, tylko się naczytały lub dorwały optymistycznego klienta i świadomie lub nieświadomie szukają palantów. Oczywiście z przyczyn związanych z menydżmentem te biura wszystkie chcą znać przerób i stawkę godzinową z góry i na twardo, co z punktu widzenia tłumacza jest dość absurdalne, zwłaszcza przy takim prostackim zamienianiu słówek. Bez jakiegoś modelu gramatycznego i leksykalnego lub przynajmniej modelu statystycznego dla wąskiego korpusu ten cały post-editing to jest jak cytat z akapitu poniżej. *) Przez translator czysto słownikowy rozumiem narzędzie, które porządnie i po kolei tłumaczy słowo za słowem "pieprzenie kotka za pomocą młotka" na "peppering the cat by mean of hammer". Alexander Onishko wrote: To zależy tylko od jakości TM. W tym cały problem, że do post-editingu teoretycznie nie musi być udostępniane TM. Więc decyduje model, a podejrzewam, że rzadko kto ma sensowny model dla polskiego. Zdrówkot GG | |
|
|
Dużo niewiadomych | Apr 4, 2011 |
Czytanie+poprawianie nietypowych -- w porównaniu z ludzkimi -- błędów mija się z celem, gdy trwa dłużej niż tłumaczenie od zera. W wersji optymistycznej (dobry automat nakarmiony morzem danych) robisz coś jakby korektę poza zdaniami złożonymi, które mogą mieć za dużo błędów. W tym przypadku zwykle są do poprawienia drobiazgi, ale gdy jest ich kilka/naście w zdaniu, to pisanie od zera bywa szybsze niż mozolne przesuwanie kursora i edytowanie końcówek. W wersji pesymistycz... See more Czytanie+poprawianie nietypowych -- w porównaniu z ludzkimi -- błędów mija się z celem, gdy trwa dłużej niż tłumaczenie od zera. W wersji optymistycznej (dobry automat nakarmiony morzem danych) robisz coś jakby korektę poza zdaniami złożonymi, które mogą mieć za dużo błędów. W tym przypadku zwykle są do poprawienia drobiazgi, ale gdy jest ich kilka/naście w zdaniu, to pisanie od zera bywa szybsze niż mozolne przesuwanie kursora i edytowanie końcówek. W wersji pesymistycznej dostajesz kompletny syf, w którym być może najkrótsze jednostki -- tak do 3 słów -- warto przeglądać, bo wchodzą z bazy (na zasadzie takiej jak fuzzy i zawartość słownika), a resztę trzeba przegryźć tak samo jak zwykłe tłumaczenie. Średnia jest wiadomo gdzie. Oprócz jakości podpowiedzi wiele zależy od własnej szybkości klepania w klawiaturę. Im szybciej piszesz, tym mniej automat pomoże. Czas edycji i wywoływana przez to dekoncentracja (na zmianę edytujesz i piszesz) zjadają zyski oferowane przez podpowiedzi. W skrajnym przypadku (słabe podpowiedzi oraz szybkie pisanie) można nawet wyjść na minus w porównaniu do tłumaczenia ze zwykłymi podpowiedziami fuzzy. ▲ Collapse | | |
Szybciej się tłumaczy niż edytuje | Apr 4, 2011 |
Zgadzam się z Andrzejem. Próbowałam już PE i tak to właśnie wygląda. Ale nie da się wykluczyć, że w przyszłości PE będzie miał więcej sensu. PS Przewaga sprawności tłumaczenia nad edytowaniem może wynikać z utrwalonych połączeń neuronowych w mózgu. Jeśli jednak będzie się wykonywać więc PE niż tłumaczeń, to przewaga ta może się odwrócić na korzyść sprawności edytowania.
[Zmieniono 2011-04-04 17:48 GMT] | | |
Według wypowiedzi praktyków | Apr 8, 2011 |
MT było wielkim tematem na ostatnim spędzie ATA w Denver. Opinia starych praktyków, którzy robią to dla firm mających bardzo wyspecjalizowane, budowane od lat glosariusze, była w miarę zgodna: można dać klientowi zniżkę rzędu 20% w stosunku do nowego tekstu. Oczywiście padlinożercze biura będą próbować przeforsować stawki rzędu 50% lub mniej, ale to nie ma żadnego sensu - tym bardziej, że w ich przypadku to MT to często Google translate. | | |
Ale to nie jest pytanie do post-editora tak naprawdę... | Apr 15, 2011 |
Monika Rozwarzewska wrote: Czy ktoś zna sposób na określenie, ile czasu może zająć post editing MT? Może mało, może dużo. Wszystko zależy od tego jaki jest poziom wyjściowy (tzw. „raw MT output”) i do jakiego poziomu należy go „dociągnąć”. Tylko to tak naprawdę nie jest pytanie do potencjalnego post-MT-edytora, a kwestia ustalenia odpowiedniej metryki na próbce przed rozpoczęciem właściwego projektu (a także sięgnięcia do wcześniejszych projektów robionych na tym samym silniku, w tej samej kombinacji językowej, w tej samej odpowiednio wąskiej dziedzinie). Ogólnie sformułowane pytanie oznacza najprawdopodobniej wrzucenie źródła w jakiś system masowego rażenia i oczekiwania, że post-editing zrobi z tego Mickiewicza. Tak się tworzą mity na temat MT... Rzeczywistość jest taka, że wbrew temu, co w tym wątku już napisano wiele skutecznie działających rozwiązań funkcjonuje już od jakiegoś czasu. Sam ostatnio miałem okazję widzieć ocenę próbki w kombinacji angielski > rosyjski (wąska dziedzina, słowniki zbudowane na potrzeby próbki + niewielki „tuning”), która wymagała naprawdę niewielkich poprawek. | |
|
|
Iwona Szymaniak Poland Local time: 17:25 Member English to Polish + ... SITE LOCALIZER
Wojciech Froelich wrote: Sam ostatnio miałem okazję widzieć ocenę próbki w kombinacji angielski > rosyjski (wąska dziedzina, słowniki zbudowane na potrzeby próbki + niewielki „tuning”), która wymagała naprawdę niewielkich poprawek. To jest chyba zupełnie inna bajka, bo w tej parze zrobiono najwięcej chyba w zakresie MT i niektóre korpusy są bardzo zaawansowane. | | |
Inwestycje a ochłapy... | Apr 15, 2011 |
Wojciech Froelich wrote: Monika Rozwarzewska wrote: Czy ktoś zna sposób na określenie, ile czasu może zająć post editing MT? Tylko to tak naprawdę nie jest pytanie do potencjalnego post-MT-edytora, a kwestia ustalenia odpowiedniej metryki na próbce przed rozpoczęciem właściwego projektu (a także sięgnięcia do wcześniejszych projektów robionych na tym samym silniku, w tej samej kombinacji językowej, w tej samej odpowiednio wąskiej dziedzinie). Teoretycznie prowda. Tak powinno być. Ale w praktyce tu działa metoda prostackiego menydżmentu połączonego z zasadą bezwzględnego przerzucania kosztów na zewnątrz. Niech se tłumacz sam oceni i ponosi wszystkie konsekwencje. Ogólnie sformułowane pytanie oznacza najprawdopodobniej wrzucenie źródła w jakiś system masowego rażenia i oczekiwania, że post-editing zrobi z tego Mickiewicza. Tak się tworzą mity na temat MT... Niekoniecznie system masowego rażenia. Cytując, Przykład specjalny cel wejście zawierać: Naruszenie, Błąd w komunikacji i Ogólny. Oni to musieli sami tymi ręcami zrobić, bo gugiel na pewno by coś bardziej ludzkiego w formie wypluł. Rzeczywistość jest taka, że wbrew temu, co w tym wątku już napisano wiele skutecznie działających rozwiązań funkcjonuje już od jakiegoś czasu. Sam ostatnio miałem okazję widzieć ocenę próbki w kombinacji angielski > rosyjski (wąska dziedzina, słowniki zbudowane na potrzeby próbki + niewielki „tuning”), która wymagała naprawdę niewielkich poprawek. Ależ właśnie o tym wcześniej pisałem, ale może niezbyt wyraźnie. Problem się sprowadza do dwóch prostych słów. Trzeba zainwestować. Inwestowanie boli. Wiec stopień desperacji apostołów prostackiego post-editingu bywa na tyle duży, że choć od angielskiego się bronię zębami i pazurami tzn. w Polsce go nawet nie zglaszam, to i tak dostaję propozycje w parze EN-PL. Oni naprawdę muszą być zdeterminowani, żeby to próbować wciskać komukolwiek. I tu wracamy do problemu opłacalności tworzenia modelu. Twój przykład to EN-RU, który jest dość wysoko w hierarchii i komuś się chciało zainwestować w te słowniki itp., a para EN-PL stoi wyraźnie niżej, więc próbuje się wcisnąć cokolwiek. Oczywiście jest jeszcze kwestia skali klienta, spora korporacja zwykle ma większe szanse zainwestować w model, a mała firemka po prostu wrzuci w gugla czy co. PS Po tej epifanii Google Translate znajome firmy takie rzeczy próbowały mi już podsyłać jako korektę, ale je skutecznie ustawiłem, pokazując ryzyko, które się pojawia, gdy w dobrej wierze założę, że "gość" wie, co tłumaczy, jak niby sugerują, a mam tylko poprawić końcówki itepe. Nigdy więcej nie próbowali. Oni wiedzą, że od tego zależy ich biznes, a biura tłumaczeń niekoniecznie. Zdrówkot GG | | |
Najszęściej niestety MT to totalny groch z kapustą. Kiedyś pamiętam biuro chwaliło się jakąś zaawansowaną technologią stosowaną w ich MT. Jednak google translator dawał identyczny rezultat jak ta ich "zaawansowana" technika. MT post-edition = 85 % lub więcej nowego tłumaczenia. | | |
sorry, nie zauważyłam, że to stary post, dlatego usuwam swój wpis
[Edited at 2011-08-07 13:50 GMT] | |
|
|
|
Zgadzam sie z Panem Andrzejem Sawickim. | Jan 27, 2013 |
Dluzej niz tlumacznie. | | |
Co kraj, to obyczaj | Jan 30, 2013 |
W holenderskim oddziale międzynarodowej firmy stawka dla freelancera wynosi 160 EUR/dzień z wymogiem 8000 słów. Po kilku tygodniach przyzwyczajania się do specyfiki poprawiania jest możliwe wyrobienie tych 8000 słów w 8 h, ale na początku trzeba przeznaczyć na to przynajmniej 12 h Zaznaczam, że przy świetnym oprogramowaniu ilość poprawek nie powinna być większa niż 25% całego tekstu, a często jest mn... See more W holenderskim oddziale międzynarodowej firmy stawka dla freelancera wynosi 160 EUR/dzień z wymogiem 8000 słów. Po kilku tygodniach przyzwyczajania się do specyfiki poprawiania jest możliwe wyrobienie tych 8000 słów w 8 h, ale na początku trzeba przeznaczyć na to przynajmniej 12 h Zaznaczam, że przy świetnym oprogramowaniu ilość poprawek nie powinna być większa niż 25% całego tekstu, a często jest mniej niż 20%. W Polsce MT dopiero raczkuje, a Project Managerowie mając ograniczony budżet mogą zaoferować 25-50 PLN za 1000 słów, tyle że trafność jest na poziomie 50%. Na podstawie prostego rachunku ekonomicznego można spokojnie odpuścić takie zlecenia. Niemniej jednak mam świadomość, że za kilka(naście) lat MT zdominuje rynek. ▲ Collapse | | |
Pages in topic: [1 2] > |