Pages in topic: [1 2] > | shutdown of Google Translate API Thread poster: Maciej Andrzejczak
| | Michal Glowacki Poland Local time: 15:21 Member (2010) English to Polish + ... Nie korzystam | Jun 3, 2011 |
Ja, z różnych powodów, nie korzystam z modułu Google translate dostępnego w memoQ, więc fakt, że może on zniknąć nie jest dla mnie żadnym problemem. Z drugiej strony, sądzę, że Google nie byłoby sobą, gdyby nie umożliwiło odpłatnego korzystania z API i powstałych na tej podstawie aplikacji. Oczywiście, nie wiem, czy tak będzie. Sądzę jednak, że jest szansa, aby te moduły nadal były dostępne i rozwijane, tylko prawdopodobnie trzeba będzie za to trochę d... See more Ja, z różnych powodów, nie korzystam z modułu Google translate dostępnego w memoQ, więc fakt, że może on zniknąć nie jest dla mnie żadnym problemem. Z drugiej strony, sądzę, że Google nie byłoby sobą, gdyby nie umożliwiło odpłatnego korzystania z API i powstałych na tej podstawie aplikacji. Oczywiście, nie wiem, czy tak będzie. Sądzę jednak, że jest szansa, aby te moduły nadal były dostępne i rozwijane, tylko prawdopodobnie trzeba będzie za to trochę dopłacić (np. jak w SDL, gdzie za różne dodatki do Tradosa czy Multiterma trzeba płacić oddzielnie, moduł Google MT może być udostępniany za dopłatą). Taka moja opinia. ▲ Collapse | | |
Ciekawą analizę sytuacji można przeczytać tutaj: http://kv-emptypages.blogspot.com/2011/06/analysis-of-shutdown-announcements-of.html?utm_source=feedburner&utm_medium=feed&utm_campaign=Feed:%20EmptyPages%20(eMpTy%20Pages) Boję się, że Google powołuje się na "Substantial Economic Burden" żeby wykręcić się od określonego w warunkach trzyletniego okresu gdy technologia określona jako "deprecated" pozostaje dostępna dla użytkowników. Google translate nie można uzywać do wszystkich zleceń ale w tych gdzie można pozwala niekiedy zaoszczędzić naprawdę dużo czasu. Szczególnie w prostych powtarzalnych tekstach - użyłem kiedyś do tłumaczenia etykiet produktów spożywczych i byłem pod dużym wrażeniem trafności. Zamknięcie API nie wpłynie na sytuację tych tłumaczy, którzy i tak nie korzystali z tej opcji w narzędziach CAT, pogorszy sytuację tych, którzy korzystają. Paradoksalnie zmiana nie dotknie tłumaczy amatorów, wątpię by inwestowali oni w drogie narzędzia CAT, a tłumaczenie przez okienko na www i poprzez Google Translator Toolkit pozostanie dostępne. Kto wie - może zmiany będą wiązać się z próbami rozwinięcia Google Translator Toolkit i zmienienia go w aplikację, która będzie płatana i/lub będzie odsyłać do Google przetłumaczone segmenty co pomoże im w poprawianiu jakości tłumaczeń automatycznych. Byłoby to na swój sposób ciekawe rozwiązanie. Muszę przyznać, że zdumiała mnie informacja, że na obecnym etapie podwojenie zebranego materiału porównawczego wiąże się z poprawą jakości automatycznych tłumaczeń zaledwie o 0,5%. Oczywiste jest, że muszą zainteresować się wobec tego nie tylko ilością ale też tłumaczeniami o dobrej jakości. Pozdrawiam S ▲ Collapse | | | Używaj tak dalej | Jun 5, 2011 |
Stanislaw Czech wrote: Google translate nie można uzywać do wszystkich zleceń ale w tych gdzie można pozwala niekiedy zaoszczędzić naprawdę dużo czasu. Szczególnie w prostych powtarzalnych tekstach - użyłem kiedyś do tłumaczenia etykiet produktów spożywczych i byłem pod dużym wrażeniem trafności. S a zostaniesz bezrobotny | |
|
|
Jerzy Czopik Germany Local time: 15:21 Member (2003) Polish to German + ... Raczej odwrotnie | Jun 5, 2011 |
Michal Berski wrote: Stanislaw Czech wrote: Google translate nie można uzywać do wszystkich zleceń ale w tych gdzie można pozwala niekiedy zaoszczędzić naprawdę dużo czasu. Szczególnie w prostych powtarzalnych tekstach - użyłem kiedyś do tłumaczenia etykiet produktów spożywczych i byłem pod dużym wrażeniem trafności. S a zostaniesz bezrobotny Nie sądzę, że da to nam bezrobocie. Być może zmieni się nieco charakter naszej pracy, może trzeba będzie zająć się poprawianiem maszynówki, co nie zmienia jednak IMHO faktu, że pracy będzie raczej więcej niż mniej. Trzeba tu ponadto nauczyć się odróżniać dobre tłumaczenie od perfekcyjnego dzieła sztuki. Niestety (z mojego punktu widzenia) coraz częściej odnoszę wrażenie, że tłumaczenia są mieszane z dziełami sztuki. Dobre tłumaczenie nie musi być wcale dziełem sztuki, brak przecinka czy być może nie najpiękniejsze sformułowanie nie odbierają tłumaczeniu statusu bycia dobrym li tylko dlatego, że polonista, pisząc ten tekst od początku po polsku i przy założeniu DOGŁĘBNEJ znajomości zagadnienia, napisałby go lepiej. Wielokrotnie pojawiają się w różnych miejscach wątki o jakości tłumaczeń i nie tylko, w których dyskutanci są dla mnie całkowicie oderwani od rzeczywistości. Niedawno czytałem dyskusuję o tym, że dubbing filmów psuje ich jakość, sprowokowaną artykułem w niemieckim Spieglu bodajże. Patrząc na to jednak z prozaicznego punktu widzenia zwykłego śmiertelnika, dubbing (czy napisy) pozwala oglądnąć film, którego bez tej pomocy nie dałoby się zrozumieć. Podobnie jest (było) IMHO z Google - doskonała pomoc, gdyż zamiast guglić manualnie robiła to za mnie maszyna. Wyniki w wielu przypadkach, zwłaszcza przy tłumaczeniach PL - język zachodni, były bardzo zadowalające. | | |
Michał miał na myśli to, że jeśli większość tłumaczy będzie z tej wtyczki GT korzystać, to po pewnym czasie translator ten dostępny online będzie oferował wyjątkową jakość tłumaczenia, która powstrzyma wiele firm przed zleceniem tłumaczenia danego tekstu. | | | Jerzy Czopik Germany Local time: 15:21 Member (2003) Polish to German + ... A ja dokładnie na to odpowiadam | Jun 5, 2011 |
Michał miał na myśli to, że jeśli większość tłumaczy będzie z tej wtyczki GT korzystać, to po pewnym czasie translator ten dostępny online będzie oferował wyjątkową jakość tłumaczenia, która powstrzyma wiele firm przed zleceniem tłumaczenia danego tekstu. Nawet jeśli Google przetłumaczy, to dla nas zostanie to, czego Google nie ruszy. A będzie wtedy raczej więcej do pracy niż mniej. Skoro można przeguglić instrukcję, to tłumaczowi damy patent itp. Nie bałbym się Googe jako erzaca tłumaczy. Ani Google, ani maszyny raczej za naszego życia takiej perfekcji nie osiągną, aby można było nas zastąpić. W przypadku tłumaczenia oprócz aspektu przeklepania z języka a na b pozostają także aspekty prawne. Jeżeli tłumaczymy instrukcję czy DTR, zawierają one zasady bezpieczeństwa, których nieprzestrzeganie może drogo kosztować producenta. Jeżeli producent uważa, że przed jakimkolwiek sądem wykpi się guglastym tłumaczeniem, to życzę mu powodzenia. | | | Obkurczony rynek | Jun 5, 2011 |
Owszem, coś tam dla nas zostanie, ale to już będzie obkurczony rynek. Jednak, z drugiej strony, nie ma sensu za bardzo bronić się przed takimi wtyczkami. To część ogólnego postępu technologicznego, z którym nie wygramy. Pozostaje się dostosować. | |
|
|
Jerzy Czopik Germany Local time: 15:21 Member (2003) Polish to German + ... Spotkajmy się za 20 lat... | Jun 5, 2011 |
i zobaczymy, czy rynek się skurczył. Jak na razie, wbrew wszelkim prognozom (angielski jako język światowy, wzmiankowane już filmy w oryginale, bo lepsze itp.) tłumaczeń jest coraz więcej. Coraz więcej rzeczy trzeba przetłumaczyć. Są to jednak inne rzeczy, niż dawniej. Abstrahuję przy tym zupełnie od rynku książek, gdyż go nie znam (choć tam na pewno pracy nie zabraknie). Jeżeli popatrzę 20 lat wstecz (a zacząłem w 1990 roku, czyli mogę sobie na taką perspekt... See more i zobaczymy, czy rynek się skurczył. Jak na razie, wbrew wszelkim prognozom (angielski jako język światowy, wzmiankowane już filmy w oryginale, bo lepsze itp.) tłumaczeń jest coraz więcej. Coraz więcej rzeczy trzeba przetłumaczyć. Są to jednak inne rzeczy, niż dawniej. Abstrahuję przy tym zupełnie od rynku książek, gdyż go nie znam (choć tam na pewno pracy nie zabraknie). Jeżeli popatrzę 20 lat wstecz (a zacząłem w 1990 roku, czyli mogę sobie na taką perspektywę pozwolić), tłumaczyłem znacznie mniej i zupełnie inne rzeczy. Wtedy większość pracy tłumaczom PL-DE w Niemczech zapewniali przesiedleńcy lub tacy, którzy chcieli koniecznie nimi zostać. Potem zaczęło się pojawiać coraz więcej intsrukcji i innych tekstów. Potem przyszła Unia i zalała rynek tłumaczeniowy (akurat nie mój) swoimi dokumentami. Po drodze na dobre zadomowiły się CATy, które u ich początków były traktowane podobnie, jak Ty teraz traktujesz Google. Z całą odpowiedzialnością twierdzę, że CATy dały mi więcej pracy, a nie mniej. Fakt, specyfika pracy się zmieniła. Zawód tłumacza przestał być zawodem humanistycznym sensu stricte. Nie chcę nikogo urażać, ale moim skromnym zdaniem opieranie się przy tłumaczu-humaniście dzisiaj mija się z celem (jeszcze raz: zostawmy książki na boku). Sorry za OT, ale ostatnie zdanie skłoniło mnie jeszcze do następującej refleksji: Z czego składa się dzisiaj zawód tłumacza? - Maks. 40% zdolności lingwistycznych - 30% warsztat pracy, obsługa komputera, narzędzia - 15% administracja i część handlowo-podatkowa - 15% marketing i zarządzanie Przy czym ostatnia pozycja często jest nieodstrzegana i zaniedbywana. Jej udział powinien być większy. Pytanie teraz kosztem czego? Z praktycznego punktu widzenia kosztem lingwistyki, moi drodzy, niestety... (Analiza jak zawsze moim skromnym zdaniem, nie poparta żadnymi faktami czy badaniami naukowymi. Chętnie jednak będę jej bronił) ▲ Collapse | | |
Pożyjemy, zobaczymy. Ja też na rynku długo jestem, może nie 20 lat, ale na tyle długo, by "przeżyć" już wiele dyskusji typu "czy zawód tłumacza ma przyszłość, czy nie zostaniemy zastąpieni maszynami?" i ja zawsze wówczas pozostawałam optymistką, bo wiem, jak bardzo skomplikowany jest proces tłumaczenia, a jak "głupie" są nawet najmądrzejsze maszyny. Przede wszystkim zawsze rozumiałam, że emocjonalny aspekt języka nigdy (a przynajmniej nie za naszego życia) nie zostanie p... See more Pożyjemy, zobaczymy. Ja też na rynku długo jestem, może nie 20 lat, ale na tyle długo, by "przeżyć" już wiele dyskusji typu "czy zawód tłumacza ma przyszłość, czy nie zostaniemy zastąpieni maszynami?" i ja zawsze wówczas pozostawałam optymistką, bo wiem, jak bardzo skomplikowany jest proces tłumaczenia, a jak "głupie" są nawet najmądrzejsze maszyny. Przede wszystkim zawsze rozumiałam, że emocjonalny aspekt języka nigdy (a przynajmniej nie za naszego życia) nie zostanie przez maszyny opanowany, a bez tego aspektu nie ma mowy o sensownym tłumaczeniu, i to nie tylko literatury, ale i większości tekstów. Często zmiana wyrazów w wielowyrazowym określeniu (w j. pol.) skutkuje pewną subtelną zmianą w tzw. wydźwięku, który ma wpływ na to, jak coś odbiorca komunikatu odbierze. Niemniej jednak w ostatnich latach bardzo rozwinęły się narzędzia CAT i znacząco poprawiła się jakość tłumaczeń elektronicznych (choć i tu pozory mogą mylić, bo Google czasami np. niby dobrze i sensownie tłumaczy zdanie, ale "zapomina" zaprzeczenia, jeśli było w zdaniu oryginalnym). I to nieco zachwiało moim optymizmem. Tak czy inaczej, już od paru ładnych lat nastawiam się na korektę, choć wolę tłumaczyć niż poprawiać czyjeś "wypociny". Dobrze mi się poprawia tylko teksty dobrze napisane, w innym wypadku to katorga, łatwiej tłumaczyć :-/ Sama wtyczki GT używam wybiórczo. Przy zwykłych tekstach, tzn. zwartych, z pełnymi zdaniami, podpowiedzi GT raczej mnie "zamulają" i "zawadzają" mi. MemoQ oferuje mi też bazy gromadzone na serwerze Kilgraya - są one już tak zaśmiecone błędnymi wpisami glosariuszowymi, że "pożal się boże" Ale, jako się rzekło - postęp jest nieunikniony. Właściwie to nawet z ciekawością patrzę w przyszłość i zastanawiam się, jak będziemy pracować - bo przyszłość należy do komputerów bez doczepianej klawiatury... ▲ Collapse | | | Jerzy Czopik Germany Local time: 15:21 Member (2003) Polish to German + ... Kto wpisał tę terminologoę do glosariusza? | Jun 5, 2011 |
Lucyna Długołęcka wrote: Pożyjemy, zobaczymy. Ja też na rynku długo jestem, może nie 20 lat, ale na tyle długo, by "przeżyć" już wiele dyskusji typu "czy zawód tłumacza ma przyszłość, czy nie zostaniemy zastąpieni maszynami?" i ja zawsze wówczas pozostawałam optymistką, bo wiem, jak bardzo skomplikowany jest proces tłumaczenia, a jak "głupie" są nawet najmądrzejsze maszyny. Przede wszystkim zawsze rozumiałam, że emocjonalny aspekt języka nigdy (a przynajmniej nie za naszego życia) nie zostanie przez maszyny opanowany, a bez tego aspektu nie ma mowy o sensownym tłumaczeniu, i to nie tylko literatury, ale i większości tekstów. Często zmiana wyrazów w wielowyrazowym określeniu (w j. pol.) skutkuje pewną subtelną zmianą w tzw. wydźwięku, który ma wpływ na to, jak coś odbiorca komunikatu odbierze. Niemniej jednak w ostatnich latach bardzo rozwinęły się narzędzia CAT i znacząco poprawiła się jakość tłumaczeń elektronicznych (choć i tu pozory mogą mylić, bo Google czasami np. niby dobrze i sensownie tłumaczy zdanie, ale "zapomina" zaprzeczenia, jeśli było w zdaniu oryginalnym). I to nieco zachwiało moim optymizmem. Tak czy inaczej, już od paru ładnych lat nastawiam się na korektę, choć wolę tłumaczyć niż poprawiać czyjeś "wypociny". Dobrze mi się poprawia tylko teksty dobrze napisane, w innym wypadku to katorga, łatwiej tłumaczyć :-/ Sama wtyczki GT używam wybiórczo. Przy zwykłych tekstach, tzn. zwartych, z pełnymi zdaniami, podpowiedzi GT raczej mnie "zamulają" i "zawadzają" mi. MemoQ oferuje mi też bazy gromadzone na serwerze Kilgraya - są one już tak zaśmiecone błędnymi wpisami glosariuszowymi, że "pożal się boże" Ale, jako się rzekło - postęp jest nieunikniony. Właściwie to nawet z ciekawością patrzę w przyszłość i zastanawiam się, jak będziemy pracować - bo przyszłość należy do komputerów bez doczepianej klawiatury... Warto byłoby zidentyfikować "winnych". IMHO nie zrobiły tego maszyny, lecz ludzie. Kim są ci ludzie? Bardzo często projekt menedżerami w biurach tłumaczeń. Albo tłumaczami, którym zlecono tłumaczenie. Dlaczego wpisy są do maści? W 80-90% tego, co spotykam, wpisy zostały zrobione przez osoby nie mające zielonego pojęcia o tym, co robią. Podstawową bolączką jest absolutny i całkowity brak zrozumienia zasady dzałania używanego narzędzia 8dotyczy PM i tłumacza), drugą sprawą brak pojęcia (już tylko u tłumacza) o tym, co tłumaczy. Naprawdę bez obrazy dla nikogo, ale jak to w praktyce wygląda? PM-em jest często młoda osoba, tuż po studiach lingwistycznych. Ta osoba robi listę słów w Excelu, która ma wylądować w glosariuszu. Nie ma pojęcia, co robi, wobec tego ładuje tam słowa nie w mianowniku, przypadkowe zlepki słów, czy też słowa bez tłumaczenia, takie jak niemieckie "werden" czy angielskie "have". Tłumacz jest następnym ogniwem w tym łańcuchu i zamiast poprawić lub pozostawić puste wklepuje bądź co... Już to napisałem: zawód tłumacza to co najmniej 30% znajomości używanych narzędzi i warsztat. Dla takich Google nie będzie straszny, bo obrócą Google i jemu podbne na swoją korzyść. | | | w nawiązaniu i w oderwaniu od GT | Jun 5, 2011 |
Jerzy Czopik wrote: Niedawno czytałem dyskusuję o tym, że dubbing filmów psuje ich jakość, sprowokowaną artykułem w niemieckim Spieglu bodajże. Patrząc na to jednak z prozaicznego punktu widzenia zwykłego śmiertelnika, dubbing (czy napisy) pozwala oglądnąć film, którego bez tej pomocy nie dałoby się zrozumieć. Napisy dla osób nieznających danego języka oczywiście są konieczne, ale zgadzam się z twierdzeniem, że dubbing psuje jakość filmów. Nie wyobrażam sobie oglądania filmu np. z Al Pacino z dubbingiem - nie móc słyszeć jego chrypki. Nie wiem czy w całej Skandynawii, ale na pewno w Szwecji nie ma dubbingu, nawet w telewizji; są napisy. Dotyczy to nie tylko filmów fabularnych, ale również dokumentalnych, reportaży, wiadomości etc. I myślę, że to właśnie w znacznym stopniu wpływa na fakt, że Szwedzi mówią bardzo dobrze po angielski (w porównaniu z innymi, nieangielskojęzycznymi krajami). A w nawiązaniu do tematu - podobnie jak Michał Głowacki, z różnych powodów nie mogę stosować GT, więc ten news specjalnie mnie nie wzruszył. Ewa
[Edited at 2011-06-05 23:06 GMT] | |
|
|
Jerzy Czopik Germany Local time: 15:21 Member (2003) Polish to German + ... Sorry za off-topica... | Jun 5, 2011 |
Evonymus (Ewa Kazmierczak) wrote: Jerzy Czopik wrote: Niedawno czytałem dyskusuję o tym, że dubbing filmów psuje ich jakość, sprowokowaną artykułem w niemieckim Spieglu bodajże. Patrząc na to jednak z prozaicznego punktu widzenia zwykłego śmiertelnika, dubbing (czy napisy) pozwala oglądnąć film, którego bez tej pomocy nie dałoby się zrozumieć. Napisy dla osób nieznających danego języka oczywiście są konieczne, ale zgadzam się z twierdzeniem, że dubbing psuje jakość filmów. Nie wyobrażam sobie oglądania filmu np. z Al Pacino z dubbingiem - nie móc słyszeć jego chrypki. Nie wiem czy w całej Skandynawii, ale na pewno w Szwecji nie ma dubbingu, nawet w telewizji; są napisy. Dotyczy to nie tylko filmów fabularnych, ale również dokumentalnych, reportaży, wiadomości etc. I myślę, że to właśnie w znacznym stopniu wpływa na fakt, że Szwedzi mówią bardzo dobrze po angielski (w porównaniu z innymi, nieangielskojęzycznymi krajami). A w nawiązaniu do tematu - podobnie jak Michał Głowacki, z różnych powodów nie mogę stosować GT, więc ten news specjalnie mnie nie wzruszył. Ewa To (proszę się nie obrażać) jednak IMHO punkt widzenia zdecydowanej mniejszości. Większość z nas nie włada tyloma językami i w tak dobrym stopniu, aby móc pozwolić sobie na słuchanie oryginału. Napisy nie pozwalają oglądnąć całego filmu, bo traci się dużo z wizji na skutek konieczności czytania tychże. Większość społeczeństw byłaby bez dubbingu (czy nawet tych równie nielubianych napisów) odcięta od filmu. BTT: zapomniałem dopisać, że będzie mi Googla pewnie nieco brakować jako wygodnej podpórki myślowej w moich tłumaczeniach. Kiedyś już to mieliśmy na tym forum: wówczas w miarę zgodnie stwierdziliśmy, że w przypadku tłumaczeń technicznych Google jest niezłym wsparciem http://www.proz.com/forum/polish/181376-google_translate_de_pl_pełne_zaskoczenie.html | | |
Michal Berski wrote: Stanislaw Czech wrote: Google translate nie można uzywać do wszystkich zleceń ale w tych gdzie można pozwala niekiedy zaoszczędzić naprawdę dużo czasu. Szczególnie w prostych powtarzalnych tekstach - użyłem kiedyś do tłumaczenia etykiet produktów spożywczych i byłem pod dużym wrażeniem trafności. S a zostaniesz bezrobotny Rozumiem Michał Twoje obawy ale wyciągnąłbym z mojego postu nieco inny wniosek - "specjalizuj się w tłumaczeniu etykiet produktów spożywczych, a wkrótce będziesz bezrobotny". Są pewne dziedziny, w których GT jest tak dobry, że już niedługo większość klientów będzie korzystać z tłumaczenia automatycznego z korektą. Lista takich dziedzin będzie się poszerzać, w znacznej mierze z myślą o tym dążę do specjalizacji w tłumaczeniach prawniczych i jestem przekonany, że szczególnie dla kierunku EN->PL* bezrobocie mi nie grozi. *Automatyczne tłumaczenia dla kierunku PL->EN są znacznie lepsze, ale nawet tutaj ograniczeniem dla stosowania GT będzie kwestia poufności. | | |
Pierwsze słyszę, żeby napisy w filmach ograniczały wizję! Całe życie oglądałam filmy z napisami i nigdy nie czułam, by mi ograniczały wizję. No, chyba że były to napisy francuskie lub niderlandzkie (jako "ryby na bezrybiu"), to wówczas nie rozumiałam treści w pełni, ale na pewno nic mi z wizji nie umykało. Z wizji część umyka, gdy się patrzy na tłumaczenie migowe, dlatego większość niesłyszących zdecydowanie woli napisy. | | | Pages in topic: [1 2] > | To report site rules violations or get help, contact a site moderator: You can also contact site staff by submitting a support request » shutdown of Google Translate API CafeTran Espresso | You've never met a CAT tool this clever!
Translate faster & easier, using a sophisticated CAT tool built by a translator / developer.
Accept jobs from clients who use Trados, MemoQ, Wordfast & major CAT tools.
Download and start using CafeTran Espresso -- for free
Buy now! » |
| Anycount & Translation Office 3000 | Translation Office 3000
Translation Office 3000 is an advanced accounting tool for freelance translators and small agencies. TO3000 easily and seamlessly integrates with the business life of professional freelance translators.
More info » |
|
| | | | X Sign in to your ProZ.com account... | | | | | |